Premiera książki Krzyk morskich ptaków

Premiera książki Krzyk morskich ptaków

Czy ptaki robią coś dla zabawy? „Zaobserwowano, jak rosyjskie kruki zjeżdżają z zaśnieżonego dachu na pokrywce od słoika dżemu niczym na sankach. Myśl, że ptaki się bawią, nie jest niemądra” – możemy przeczytać w najnowszej książce Adama Nicolsona „Krzyk morskich ptaków”.

Świat natury jest bardziej fascynujący niż moglibyśmy przypuszczać. Ptaki też mają swoje życie – wypełnione pracą, przeciwnościami dnia codziennego, ale też najprawdziwszymi namiętnościami i pasją. „Krzyk morskich ptaków” wspiera naszą kampanię „Bądź na pTAK!”. Gorąco zachęcamy do przeczytania książki o codziennej odwadze i niestrudzonym męstwie morskich ptaków.

„Może nam się wydawać, że nasz własny związek z ptakami morskimi, myślenie o nich jako o pięknej i urzekającej części natury, jest w jakimś sensie nowoczesny. To nieprawda. Ptaki miały swoje miejsce w ludzkiej psychice od co najmniej 60 tysięcy lat. Zawsze mieliśmy do nich stosunek dwoisty: używaliśmy ich i kochaliśmy je, pielęgnowaliśmy i niszczyliśmy, badaliśmy i sprzedawaliśmy, patrzyliśmy na nie z podziwem i robiliśmy z nich zabawki, kapelusze i kolacje.”

„Wszelkie owoce morza – a morskie ptaki uznawane były właśnie za owoce morza nawet przez duchownych nakazujących jeść ryby w czasie postu – przez wiele lat uważane były za ostatnią deskę ratunku dla desperatów.”

„Dawni wielorybnicy na Arktyce wierzyli, że fulmary są duchami starych grenlandzkich szyprów, uwolnionych od ciężaru swoich statków i unoszących się teraz na oceanie, który wcześniej pustoszyli. To wrażenie przekraczania granic wolności jest czymś, co pokazują podczas lotu lepiej niż jakikolwiek inny ptak północny. Przylatują i odlatują bez ostrzeżenia, a na Hebrydach, wraz z innymi migrującymi ptakami, zyskały gaelicki przydomek eoin shianta, „upiorne” czy „niesamowite” – być może dlatego, że oczekujemy od organizmu stałości, materialnej wiarygodności. Fulmary jednak odmawiają stałości światu, którego są częścią. Centrum ich życia jest ocean wykraczający poza każdy znany nam horyzont.”

„W odróżnieniu od ptaków łowiących przy brzegu, takich jak maskonury czy nurzyki, nie są w stanie wrócić ze swoich dalekich podróży z całymi rybami, dlatego – podobnie jak albatrosy, petrele i inne rurkonose – znalazły metodę przechowywania składników odżywczych we własnym wnętrzu. Bogaty, cuchnący olej odkłada się w fałdach ich żołądka, a gdy rodzic wraca do gniazda, pisklę wkłada mu dziób do gardzieli i łakomie wypija odłożony dla siebie olej. To kolejny sposób adaptacji do życia: ptak czerpie pożywienie z morza, ale musi wracać na ląd, by odchować nowe pokolenie. Fulmar porusza się między tymi dwoma biegunami. Kleisty, śmierdzący olej, który dał fulmarowi jego wikińską nazwę – w języku staronordyckim słowo „fulmar” oznacza „ohydną mewę” – stosowany jest też w celach obronnych. Ptak spluwa nim dwa lub trzy razy na każdego groźnego prześladowcę, a maź przyczepia się do piór mewy czy drapieżnego ptaka, czyniąc go czasem niezdolnym do latania. Nawet bardzo młode fulmary wymiotują w ten sposób – nie chciałbym się znaleźć wtedy na ich drodze – a James Fisher twierdził, że słyszał o pisklęciu, które zwymiotowało na człowieka, wciąż będąc w jaju, przez dziurę w skorupie, którą dopiero co zaczęło rozłupywać.”

„Książka ta ma w pewnym sensie stać się manifestem tej epoki, w której centrum pozostaje przekonanie, że wszystkie żywe istoty mają prawo do życia i do uznania ich form rozumienia – takich, których z nimi nie dzielimy i pewnie nigdy nie będziemy dzielić.”

Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Krzyk morskich ptaków” Adama Nicolsona. Premiera 6 grudnia 2017.

Wróć do listy artykułów
Up